wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 9

Dom wcale nie wyglądał tak źle, tylko zbita lampa i kilka obrazów, które zamiast wisieć na ścianie, leżały na ziemi.Kris niepotrzebnie mnie nastraszył.
-Więc od czego zaczynamy? - Spytalam wkładając do ust kawałek pomarańczy. W ciągu dziesięciu minut wzięłam prysznic, ubrałam się i częściowo zjadłam śniadanie.
-Wrócę do akademii i pogadam z Niną. Jest specem od książek, mimo że jest młoda, wie więcej niż niektórzy starsi. Może jednak kiedyś wspomniano o jakiś innych istotach. - Z Krisem zostaliśmy sami. Tony chciał dać nam trochę '' prywatności'', więc poszedł do sklepu. Zielonooki przestał mi dogryzać, ale i tak nie miałam odwagi usiąść zbyt blisko niego.
-Mogę iść z tobą? - Spojrzał na mnie zdziwiony, ale się uśmiechnął.
-Jeżeli chcesz. - Odwzajemniłam uśmiech.
-No to w drogę. - Naskrobałam Ton'emu na kartce wyjaśnienie gdzie poszliśmy i ruszyłam za Krisem do jego samochodu. - Wszyscy jeździcie takimi zaje... Fajnymi autami? - Mówiąc fajne auto miałam na myśli Nissana 350Z.
-Szybkie auto przydaję się podczas polowania. Wampiry są szybkie, bardzo szybkie. - Mówiąc to uśmiechał się łobuzersko. Najwidoczniej lubił swoją ''pracę''.
-Nina też jest... Stróżem?
-I to jednym z najlepszych naszego pokolenia. Tak jak większość z nas straciła rodziców i kompletnie poświęciła się polowaniom i zgłębianiu tajemnicy natury wampirów i wilkołaków.
-Kto was wychowuje?
-Sami to robimy, za nim osiągniemy szesnaście lat, opiekują się nami starsi stróże, potem jesteśmy zdani sami na siebie.
- To jest... Super! - Zerknął na mnie marszcząc brwi.
-Nie mieć rodziców jest super?
-Nie, super jest to, że nikt was nie kontroluje.- Wzruszył ramionami.
-W sumie. - Zatrzymaliśmy się na parkingu przed akademiom. Wielkim budynkiem z białego kamienia, przypominający bazylikę. W środku przywitała nas ta sama rudowłosa, którą wcześniej tu spotkałam. - Nina, to jest Kayla. Kayla to Nina.

-Można powiedzieć, że już się poznałyśmy. - Powiedziała uśmiechając się do Kris'a zalotnie.Chyba go lubiła.
-Tak...
-To świetnie.
-Mam w czymś pomóc?
-Przydałaby nam się twoja wiedza.
-Pytaj o co chcesz. - Kris usiadł na białej kanapie pod przeciwległą ścianą i kiwnął na nas głową, byśmy zrobiły to samo.
-Moja kochana Nino, czytasz dużo książek, czy nie napotkałaś jakiejś wzmianki o  innych potworkach niż nasi przyjaciele?
-Innych niż wampiry i wilkołaki?
-Dokładnie.
-Nie, nie przypominam sobie. Czemu pytasz?
-Ech, spotkałem kogoś takiego i razem z Kay chcielibyśmy się dowiedzieć kim był.
-Serio? - Patrzyła na niego wielkimi oczami.
-Wiesz, że ja zawsze mówię serio.
-Kurcze, no to masz zagadkę do rozwiązania, ale jesteś pewien, że to nie był po prostu człowiek?
-W stu procentach.
-Dziwne, żeby nigdy o tym nie pisano. Może to jakiś eksperyment Camil?
-Kto to jest? - Spytałam zaciekawiona, bo nikt wcześniej o niej nie wspomniał.
- To jędza wampirzyca. - Powiedziała z niechęcią w głosie rudowłosa.
- Kiedyś była jedną z nas. Szesnaście lat temu zaatakował ją wampir, chciał ją zabić, wypić z niej całą krew, ale przeszkodził mu w tym mój tata. Przyniósł ją do akademii, ale straciła zbyt wiele krwi, żeby przeżyć, więc podjęli decyzje, że przemienią ją w stróża. Wszystko było dobrze, moi rodzice zaoferowali, że jej pomogą oswoić się z tym wszystkim. Pewnego dnia wzięli ją na polowanie, wszyscy się temu sprzeciwiali  bo nie była jeszcze wyszkolona, ale oni się uparli, że muszą jej pokazać jak się bronić.Trafili w sam rój, nie mieli jak jej bronić i jeden ją ugryzł, zostawił jad, przemienił ją.  Nikt nie sądził, że to możliwe, a jednak. Różni się od innych wampirów, jest szybsza, silniejsza, nie działa na nią a ni drewno, ani srebro, jest nie do pokonania  Jak zdała sobie z tego sprawę, postanowiła się zemścić.
 Zabiła moich rodziców i wielu innych. Chciała stworzyć armię takich jak ona, ale każdy człowiek, którego przemieniała zaraz umierał. Od  tamtej pory szuka wyjaśnienia i czegoś co jej w tym pomoże. - Słuchałam tej historii z rozdziawioną buzią, nie znałam Camil osobiście, ale już je nie lubiłam. Gdy Kris o niej opowiadał w jego oczach można było dostrzec nienawiść.
-Czyli jest możliwe, że znalazła sposób by stworzyć swoje sobowtóry. - Powiedziałam, błagając w duchy by tak nie było.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy