wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 10

- Jeżeli to prawda, cały świat jest w niebezpieczeństwie, ta suka nie ma żadnych zahamowań - Skwitował Kris ze złością.
-Powiemy o tym starszym?
-Nie, póki się nie upewnimy.
-Będą wkurzeni.
- Wkurzeni będą jeszcze bardziej, jeżeli wywołamy fałszywy alarm.
-W sumie racja.
-Więc, co robimy? - Wtrąciłam się w wymianę zdań dwójki.
-Pójdziemy do tego klubu. Może znowu go spotkamy. - Wzruszyłam ramionami.
-Czemu nie?
-Nina idziesz z nami? - Kris spojrzał pytająco na rudowłosą.
-Nie mogę, mam coś do zrobienia.
-Okey - Uśmiechnął się do niej i wzrokiem powędrował do mnie - Która godzina? - Spojrzałam na wyświetlacz telefonu.
-Dochodzi ósma.
-Idziemy teraz, czy chcesz jeszcze wpaść do domu? - Spojrzałam na swoje dresowe spodnie i trampki i uśmiechnęłam się niepewnie.
-Jeżeli chcesz to pożyczę ci coś do przebrania się - Zerknęłam na Ninę zdziwiona, ale pokiwałam głową.
-Dzięki.
-To ty idź z Ni, ja pójdę po jakąś broń i za dziesięć minut spotkamy się tu z powrotem.
-Spoko. - Ruda chwyciła mnie za rękę i pociągnęła za sobą.
-Myślę, że mamy podobny rozmiar, więc na pewno coś ci znajdziemy. - Powiedziała i otworzyła drzwi jednego z pokoi, a potem mnie do niego wepchnęła. Trzy ściany sypialni były ciemnofioletowe, a czwarta była biała, widniały na niej portery jakiś ludzi, w tym portret Kris'a.
-Sama to namalowałaś? - Spytałam podziwiając malunki.
-Tak. - Powiedziała z uśmiechem. grzebiąc w trzydrzwiowej szafie.
-Wszyscy stróże tu mieszkają?
-Większość, niektórzy mają własne domy, ale blisko akademii. Myślę, że to się nada! - Odwróciła się w moją stronę z szafirowa bluzką w rękach.
-Jest piękna.  - Podeszłam do niej, wzięłam bluzkę i podeszłam do lustra.
-Wiem, do tego czarne jeansy - Powiedziała i rzuciła w moją stronę spodnie. - I saszki na koturnie. Chwila gdzie ja je mam? - Gdy ona szukała butów, ja w tym czasie się przebrałam.
- Może być? - Spytałam. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się szeroko.
-Jej, wyglądasz cudnie, lepiej niż ja. - Zaśmiała się i zrobiłam obrót wokół własnej osi obserwując swoje odbicie w lustrze. - O! Mam! - Podała mi buty, które szybko włożyłam na nogi. - Wyglądasz tak dobrze, że Kris się w tobie zakocha. - Na moje policzki wkradł się rumieniec.
-Lepiej chodźmy, pewnie już na mnie czeka.
-Masz racje. - Otworzyłam drzwi, a z ust wyrwał mi się pisk.
-Nie strasz! - Krzyknęłam do Kris'a, który za nimi stał. Zielonooki zlustrował mnie od stóp do głów i uśmiechnął się zawadiacko.
-Ładnie. Miało być dziesięć minut.
-Było piętnaście, nie marudź, mogło być trzydzieści - Powiedziała rudowłosa. Wywrócił oczami.
-Chodźmy.

-Ty pójdziesz w prawo, ja w lewo. Spotkamy się przy barze, jak coś zobaczysz krzycz - Kiwnęłam głową, gdy skończył i powędrowałam w prawo, przeciskając się przez roztańczony tłum, wypatrując Nathaniela. Nigdzie nie dostrzegłam jego przystojnej twarzy, co strasznie mnie wkurzyło. Jak mamy go tu znaleźć? Ten pomysł z każdą chwilą wydawał mi się głupszy. Przystanęłam na chwilę i poczułam czyjeś ręce na moim tyłku. Wściekła odwróciłam się w stronę idioty, który naruszył moją prywatną strefę.
-Cześć mała! - Blondyn patrzył na mnie zbereźnym wzrokiem z szerokim uśmiechem.
-Precz z tymi łapami gnojku!
-Uuu groźna...
-Jak się nie odwalisz, zawołam swojego przyjaciela. Siedział dziesięć lat za zabójstwo - Powiedziałam to zimnym stanowczym głosem, dzięki czemu chłopak mi uwierzył i odszedł z przestraszoną miną. Wybuchnęłam śmiechem i ruszyłam dalej. Mój wzrok przykuły drzwi ze stali z białym napisem '' nie otwierać!'' Zamknęłam lewe oko dzięki czemu wadziłam tylko cześć '' otwierać.'' Wzruszyłam ramionami. Jak piszą tak trzeba robić. Chwyciłam za klamkę i ramieniem naparłam na nie. Z cichym zgrzytem ustąpiły pod moim naciskiem.  Zamknęłam je za sobą, a moją skórę załaskotało zimne powietrze, znalazłam się w jakiejś ciemnej uliczce. Tylne wyjście, pewnie dla pracowników. Pod ścianą walały się puste pudła i śmieci. W ciemności dostrzegłam jakiś ruch. Marszcząc brwi ruszyłam w tamtą stronę, spodziewając się zobaczyć jakiegoś bezdomnego. Tyłem  do mnie stała  zgarbiona postać, wstrząsana dreszczami.
-Przepraszam, wszystko w porządku? - Nieznajomy nie odpowiedział. Podeszłam bliżej, a do moich nozdrzy dotarł obrzydliwy zapach zgnilizny. Pod stopami poczułam coś lepkiego. Spojrzałam w dół i dostrzegłam jakąś ciemną  maź, skrzywiłam się i z powrotem podniosłam wzrok, żeby dostrzec ogromnego wilkołaka.
-O kurwa! - Z przerażeniem zaczęłam się cofać. - Kris! Kris, kurwa to coś chce mnie zjeść! - Wrzeszczałam, błagając w duchu żeby mnie usłyszał.-Kris!
- Ja pierdole, jakiś ty brzydki - Usłyszałam za sobą głos zielonookiego i cicho odetchnęłam. Odwróciłam się w jego stronę i do niego podbiegłam.
-To coś cie zabije - Szepnęłam mu do ucha.
- Zobaczymy - Schował mnie za plecami i rzucił się na wściekłą bestie po drodze wyjmując pistolet. Moje serce biło jak oszalałe, gdy przyglądałam się ich walce. Co mogę zrobić? Jak mam mu pomóc? Sam sobie nie da rady. Myślałam nerwowo i wtedy usłyszałam strzał. Spojrzałam na wilkołaka. Na jego ciele w miejscu gdzie powinno znajdować się serce, widniała wielka dziura, z której sączyła się gęsta, ciemnoczerwona krew. Potwór zachwiał się i runął na Kris'a powalając go na ziemie.
-Kris! - Z ust wyrwał mi się krzyk. - Jeżeli on cie zabił, po drugiej stronie skopie ci tyłek.- Powiedziałam drżącym głosem,podbiegając do niego.


Czytasz? Komentuj :)

1 komentarz:

Obserwatorzy