niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 8

- To było skrajnie nieodpowiedzialne z twojej strony. - Powiedział patrząc na mnie ze złością
-Czy możemy przestać się kręcić? - Spytałam ze śmiechem nie zwracając uwagi na jego kąśliwości.
-Kayla, my się nie kręcimy. Upiłaś się. Zachowałaś się jak głupie dziecko. Nie, ty jesteś głupim dzieciakiem.-Krew się we mnie zagotowała.
-Postaw mnie na ziemi.
-Nie dasz rady sama iść.
-Postaw! - Wrzasnęłam. Uniósł brwi do góry, ale spełnił moje polecenie. Nogi miałam jak z waty, ale udawałam, że wszystko jest okey. Stanęłam na przeciw niego i bez żadnych wstępów dałam mu w twarz, a potem osunęłam się na kolana.
-Cholera! Za co to? - Podniosłam głowę do góry i spojrzałam na niego z pogardą.
-Chciałam ci przypomnieć, że to twoja wina. To ty mnie wystawiłeś, a ja się tylko bawiłam. I nie jestem żadnym głupim dzieciakiem idioto!
-Z obcym facetem, który nawet nie był człowiekiem?
-Co? Nie był człowiekiem? Co ty pierdzielisz?
-Nie będę ci teraz tego tłumaczyć i tak nie zrozumiesz. Teraz wstawaj bo odmrozisz sobie tyłek. - Pochylił się nade mną i chwycił za ręce.
-Precz z tymi łapami! Sama sobie poradzę! - Odsunął się kilka metrów z podniesionymi rękami.
-Jak sobie chcesz. - Posłał mi złowrogi uśmiech i zaczął się przyglądać moim staraniom.
 Podparłam się na rękach i dźwignęłam do góry. Uszłam kilka kroków i z powrotem przywitałam się z ziemią. Za sobą słyszałam śmiech Kris'a. Miałam ochotę kopnąć go między nogi, ale zabrakło mi siły. Powieki stawały się coraz cięższe, aż w końcu zamknęłam oczy i... Usnęłam. Jaka ja jestem żałosna.

Ostatnim razem jak obudził mnie ból głowy dowiedziałam się, że istnieją wampiry, co teraz mnie czekało? Z jękiem wygrzebałam się z ciepłej kołdry. Mój pokój wyglądał jak pobojowisko. Co ten Kris ze mną wyrabiał? Rzucał mną po całym pokoju? Z namysłem zaczęłam zbierać rzeczy z podłogi, gdy do pokoju wszedł Tony. Zerknęłam na niego i uśmiechnęłam się niewinnie.
- Cokolwiek ci powiedział to jego wina.- Wypaliłam, za nim dostrzegłam Kris'a za plecami brata. - Ups?
-Pokazałaś wczoraj na co cię stać. Jakby demon  cie opętał. - Spojrzałam z przerażeniem na zielonookiego.
-Co ja narobiłam? - Na ustach Kris'a pojawił się szeroki uśmiech.
-Oprócz tego, że rzuciłaś się na mnie i chciałaś zaciągnąć mnie do łóżka? Zdemolowałaś pół domu, w drodze powrotnej śpiewałaś i do każdego mijanego chłopaka krzyczałaś, że go kochasz plus obrzygałaś Ton'ego. - Patrzyłam na niego z otwartą buzią z niedowierzaniem.
-Żartujesz? - Wychrypiałam. Z satysfakcją pokręcił głową. Wszystkie rzeczy, które trzymałam w rękach rzuciłam z powrotem na podłogę i wróciłam do łóżka.
-Już nigdy stąd nie wyjdę. - Nakryłam głowę i spojrzałam na nich ze skwaszoną miną.
-Zawsze mogło być gorzej. - Wtrącił Tony.
-Nie! Gorzej już być nie mogło. - Kris usiadł na krawędzi łóżka i puścił mi oczko.
-Nie przejmuj się tym, mamy zagadkę do rozwiązania. - Zmarszczyłam czoło nie rozumiejąc o czym mówi. - Ten chłopak, z którym tańczyłaś...
-Nathaniel.
-Pamiętasz, mówiłem ci, że nie jest człowiekiem. - Pokiwałam głową z zaciekawieniem. - No więc wampirem i wilkołakiem też nie.
-Skąd możesz to wiedzieć?
-Potrafimy to wyczuć.
-W takim razie kim był?
-I to jest dobre pytanie. Pytałem się o to w akademii, ale oni też nie wiedzą nic o innych postać tego świata.
-Mogłeś się pomylić.
-Nie. Zastanawia mnie czego chciał od ciebie, nie wyglądał jakby chciał zrobić ci krzywdę, przynajmniej nie wtedy, gdy was obserwowałem.
-Może mu się po prostu spodobałam.
-Może, ale może też stać za tym coś więcej. - Westchnęłam.
-Co możemy z tym zrobić?
-Ty nic, ale ja postaram się go wytropić. - Spojrzałam na Ton'ego, który nic nie mówił tylko się nam przyglądał.Wyglądał jakoś dziwnie, jakby coś go dręczyło. Zakodowałam sobie w głowie, że muszę się go o to spytać.
-Ale chciałabym jakoś pomóc. Jeżeli chciał czegoś więcej, chce wiedzieć czego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy