- Z powodu przeprowadzki zamierzasz zrezygnować z tańca?
- Tak - Mój głos nie brzmiał tak stanowczo i tak pewnie jakbym chciała.
-Czemu? Przecież to kochasz.
-Tony, proszę cie. Daj spokój.
- Nie mogę. Nie mogę pozwolić ci zrujnować sobie życia. To nie chodzi tylko o przeprowadzkę, prawda? Chodzi o Mika? - Czemu on lubił się do wszystkie wtrącać? Z irytacją wstałam i ruszyłam w stronę schodów. - Kayla!
- Jutro szkoła. Trzeba wcześnie wstać. Tak myślę.
- Jasne. Kiedy dorośniesz i będziesz miała odwagę o ty porozmawiać...
-To zgłoszę się do ciebie. Dobranoc braciszku.
- Dobranoc! - Cicho zamknęłam za sobą drzwi i położyłam się na łóżku. Po pokoju walały się ubrania i nierozpakowane pudła. Nie miałam czasu tego ogarnąć. Nie żebym ogólnie miała czysto w pokoju. Przeprowadzka wywróciła moje życie do góry nogami. Wiele spraw się skomplikowało Wcześniej słonecznie Miami, teraz zatłoczony Nowy Jork. Ucieczka z jednych problemów w drugie, dlaczego? Po rozwodzie rodziców zamieszkałam z tatą. Nie dlatego, że nie kochałam mamy, ale dlatego, że chciałam przeżyć jakąś przygodę, a praca ojca wiązała się z podróżowaniem. Teraz uznał, że potrzebuje stałego domu i wysalał mnie do mamy, a sam wyjechał do Afryki. Oczywiście zapierałam się przed jego pomysłem nogami i rękami, ale on się uparł. Nie chciał mnie słuchać i tak mieszkam z mama i Tonym, a jutro po raz pierwszy idę do szkoły. Dotychczas uczył mnie tata. Nie wiem jak to będzie, ale wiem, że sobie poradzę. Będzie to wyzwanie, któremu będę musiała sprostać. W szumie miejskiego gwaru usnęłam, zastanawiając się nad jutrem.
***
-Kayla! Jeżeli nie przestaniesz nakładać tego tuszu na rzęsy, spóźnimy się!
-Tony, nie sknercz. Już idę - Wywróciłam oczami i odeszłam od lustra - I jak? - Odwrócił się w moją stronę i zlustrował od stóp do głów.
- Bosko - Uśmiechnęłam się szeroko.
- Czemu się tak guzdrasz? Szybko chodźmy do samochodu bo się spóźnimy - Krzyknęłam mu prosto w twarz. Otworzył usta i spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Potem kręcąc głową z rezygnacją wziął kluczyki z półki
- No dobrze, chodźmy księżniczko - Sprzedałam mu kuksańca w bok i za nim podreptałam. Tony jeździł czarnym volvo, a ja nie miałam nawet prawka.
Droga do szkoły nie była długa. Tony zaparkował przed wielkim budynkiem z czerwonej cegły.
- Boże, przecież ja zgubię się w tej dżungli. - Powiedziałam odpinając pas. Na parkingu oprócz nas stało przynajmniej sto innych aut, a wokół nich grupki roześmianych nastolatków.
- Dostaniesz mapkę. Poradzisz sobie - Z przestrachem wysiadłam z samochodu i stanęłam obok Tonego, który zaczął rozmawiać z dwoma obcymi mi chłopakami.
- Tony, nie chwaliłeś się, że masz nową laskę - Na słowa blondyna skrzywiłam się.
- Jestem jego siostrą głupku.
- Och, sorry.
- Lal, Sam to Kayla - Machnęłam do nich ręką z uśmiechem. Lal był patyczkowatym blondasem o rozbieganych oczach, a Sam umięśnionym brunetem.
- Miło was poznać, ale muszę się zbierać, bo myślę, że zajmie mi troch czasu dotarcie do klasy.
- Spotkamy się na lunchu. - Powiedział Tonym. Cmoknęłam go w policzek i ruszyłam w strunę wejścia, czując na sobie spojrzenia innych. Z trudnością otworzyłam wielkie drzwi i weszłam do środka. Wewnątrz panował chaos. Ledwo mogłam usłyszeć swoje myśli. Na środku kwadratowego wielkiego pomieszczenia przypominającego hol, stało biurko, a za nim starsza pani z okularami na nosie. To wszystko nie zbyt do mnie przemawiało. Jeżeli tak ma wyglądać życie szkolne, to ja podziękuje. Podeszłam do staruszki i odchrząknęłam chcąc zwrócić jej uwagę. Wzniosła na mnie zapadnięte oczy, poprawiając okulary.
-Tak, kochanie? - Kochanie? Boże.
- Em. Chciałabym odebrać swój plan.
- Słucham?
- Jestem nowa! - Błysk w jej starych oczach świadczył, chyba o tym, że usłyszała.
- Ach tak. Twoje imię?
- Kayla Evans.
- Zaczekaj momencik - Pokiwałam głową i zaczęłam się jej przyglądać. Nigdy nie chce się zestarzeć, jeżeli mam być taka powolna - Proszę, to twój plan i mapka szkoły. - Wzięłam od niej dwie niewielkie karteczki pokryte czarnym tuszem.
- Dziękuje - Uśmiechnęła się delikatnie i wróciła do swoich obowiązków. Pierwszy był angielski. Rozejrzałam się wokół szukając sali 12 b, ale nigdzie jej nie dostrzegłam. Rozległ się głośny, drażniący dzwonek. Rękoma zakryłam uszy. Jak oni mogą to znosić?
- Wszystko w porządku? - Z ledwością usłyszałam niewyraźny głos za plecami. Odwróciłam się w stronę mówiącego, który okazał się wysokim, zielonookim brunetem.
- Tak, tylko... - Spojrzałam na dzwonek, który za chwilę umilkł.
- Rozumiem. Nowa?- Kiwnęłam głową.
-Gdzie jest sala 12 b? - Chłopak uśmiechnął się ukazując równe białe zęby.
- Chodź, zaprowadzę cie.
-Okey - Na holu ucichły krzyki i rozmowy. Szłam za chłopakiem, obserwując jak jego mięśnie poruszają się pod białą koszulką. Była na tyle cienka, że mogłam dostrzec zarys tatuażu, mieszczącego się miedzy jego łopatkami. Czując mój wzrok na sobie, chłopak odwrócił głowę w moją stronę.
- Skąd jesteś?
-Miami - Uniósł brwi do góry.
- To tu - Spojrzałam na drzwi, na których wisiała plakietka z numerem ''12 b''.
-Dzięki.
- Nie ma za co - Uśmiechnął się, a ja weszłam do klasy. Czekało mnie teraz nieznane.
Podoba mi się ^____^
OdpowiedzUsuńhttp://misa-dark-night.blogspot.com/
Dzięki:)Komentarze motywują mnie do pisania. Z chęcią zajrzę do ciebie.
Usuń