czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 20

Zimny wiatr rozwiewał moje włosy, mimo grubego swetra, który na siebie włożyłam drżałam z zimna, a na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka.  Byłam zdziwiona, że moja łaskawa matka puściła mnie samą. Z drugiej strony była pewna, że nie mam jak uciec. Powolnym krokiem ruszyłam w głąb wyspy. Wiedziałam czego szukam, ale bała się to znaleźć. Byłam pewna, że znajdę to jezioro. Coś podpowiadało mi, że jest ono bardzo ważnym elementem tego co właśnie się dzieje. Rosły tu zupełnie inne drzewa. Przyprawiały mnie one o nie pokój. Wielkie, konarami stykały się niemalże z niebem. Za miast liści bądź igieł ich gałęzie zdobiły ogromne czerwone kwiaty w kształcie ośmioramiennej gwiazdy. Ten widok zapierał dech w piersi, ale zarazem przerażał swoim pięknem. Zapatrzona w górę potknęłam się o ogromny korzeń i upadłam zdzierając kolana. Z rany poleciał mały strumyk krwi i skapnął na ziemie. Poczułam jakby coś pode mną poruszyło i wtedy dostrzegłam, że korzeń rozrasta się.  Przeszły mnie ciarki, gdy uświadomiłam sobie, że to dzięki mojej krwi. Żywią się krwią, jak wampiry. Szybko wstałam na równe nogi i zaczęłam iść dalej, już nie
przyglądając się tak intensywnie drzewom. Turkusowe motylki tańczyły nieopodal jednego z najniżej wiszących czerwonych kwiatów, który jakby bladł pod ich wpływem. Chciałam dowiedzieć się dlaczego, ale rozum podpowiadał mi bym nie zagłębiała się w tą tajemnice. Powoli zapadał mrok, ale nie chciałam się cofnąć. Brnęłam dalej w głąb wyspy nie zastanawiając się czy znajdę drogę powrotną. W oddali dostrzegłam nasycone białe światło, rozpraszające noc. Przyśpieszyłam kroku, nie mogąc uwierzyć oczom. Wielkie okrągłe jezioro z wydobywającym się z niego światłem było tuż przede mną. Księżyc odbijał swój sierp w srebrzystej tafli wody. Podeszłam do brzegu i zanurzyłam w jeziorze jedną rękę. Poczułam dziwne łaskotanie. Przyjemne, ale niepokojące. Wyciągnęłam rękę i przyjrzałam się jej uważanie. Błyszczała. Jakby obsypana była małymi diamencikami. To jest portal - Pomyślałam. Byłam pewna, że mam racje. Ale co było kluczem?

***
Do kuchni wpadła rozradowana Nina z szerokim uśmiechem na ustach.
-Mam ją! - Wrzasnęła, rzucając mi się na szyje.
-Kogo? - Spytałem, patrząc na nią otępiały.
-Ta cipa urządza bal! Rozumiesz? Pieprzony bal i myślała, że się o tym nie dowiemy.
-Mówisz o Camil? - Zapytałem z nadzieją. Kiwnęła głową i ucałowała mój policzek.
-Tak! - Zaśmiała się i usiadła na krześle - To nasza jedyna szansa Kris. Musimy się na niego wkręcić.
-Kiedy? - Usiadłem naprzeciw niej z poważną miną.
-W piątek. Zaproszone są jedynie wampiry wyższej rangi.
-Skąd wiesz? - Uśmiechnęła się tajemniczo.
-Chodź - Chwyciła mnie za rękę i pociągnęła za sobą. Stanęliśmy przed drzwiami sali treningowej.
-Co tu robimy? 
-Musisz zadawać tyle pytań kochanie? - Prychnęła i otworzyła drzwi mocnym pociągnięciem. Uderzył mnie odór krwi.
-Coś ty narobiła? - Spytałem wchodząc do środka.
-Musiałam zrobią małe przesłuchanie - Powiedziała pogodnie i wtedy dostrzegłem postać przywiązaną do krzesła, stojącą w kącie sali. Czarne materace w wielu miejscach były ciemniejsze od plam krwi. Atrapy brani były rozrzucone po całym pomieszczeniu. 
-Ładne mi przesłuchanie - Podszedłem do krzesła i odwróciłem wampira w swoją stronę jednym ruchem. Krwiopijca charczał ciężko, plując krwią. Mimo woli uśmiechnąłem się delikatnie.
- Czyżby to nie Hrabia André Castain?- Mówiłem kpiącym głosem, naśladując akcent francuski.
-Taki stary wampir, a dał się tak łatwo złapać - Pochwaliła się Nina, mocniej wbijając kołek, który sterczał z jego klatki piersiowej.
-Ty mała dziwko - Zawarczał, odsłaniając kły, ale rudowłosa tylko wybuchnęła śmiechem, złapała go za ciemne włosy i odchyliła jego głowę w tył.
-Powiedz mu to co mi, bo jak nie możemy powtórzyć naszą zabawę.
-Nino, spokojnie. Jestem pewien, że twój przyjaciel wszystko mi powie - Chwyciłem za drugie krzesło i usiadłem na nim wpatrując się w wampira spod przymrużonych powiek. - No więc słucham - Castain odkaszlną i spojrzał na mnie z nienawiścią. 
-Camil w ten piątek urządza bal. Chce zaprezentować nam swój najnowszy projekt. Powiedziała, że odmieni to wampirze życie raz na zawsze. 
-Gdzie?
- Wszyscy mamy spotkać się w jej pałacu, a ona przeprowadzi nas przez portal.
-Portal? - Spojrzałem na Ninę pytająco.
-Za krótko żyjecie by wszystko wiedzieć.
-Za to ty już długo nie pożyjesz - Warknęła Nina.
-Co to za portal? - Spytałem.
-To są wrota do innego wymiaru.




1 komentarz:

  1. Z góry przepraszam za spam.
    Zapraszam cię na http://blogowasfera.blogspot.com/ gdzie możesz dołączyć swój blog do katalogu oraz na blog z opowiadaniem http://fayernight.blogspot.com/

    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy